Wywiad z autorem “Pół sposobu jak tanio ocalić świat”
Niesamowita Fantastyka 3/24

– Dla kogo jest ta książka?
– Nie wiem.
– Jak to?
– Po pierwsze, nie pisałem tej książki dla konkretnej grupy docelowej. Pisałem ją tak by była jak najlepsza, tak jak garncarz formuje naczynia by były najpiękniejsze, a nie najlepiej stargetowane. Po drugie, książka jest dla Damy Pik.
– Wybacz, ale to bełkot. Nie możesz napisać “najlepszej” książki, która będzie się tak samo podobać nastoletnim dziewczynkom i czterdziestoletnim programistom.
– Jeśli tak stawiamy sprawę to zdecydowanie jest to książka dla dorosłych odbiorców, którzy nie uciekają na widok znaku dzielenia oraz mają dystans do świata, wielkich idei i całej reszty.
– Wstawiłeś w treść równania?
– Aż tak nie zwariowałem! Po prostu, osoba ze ścisłym “backgroundem” łatwiej odczyta niektóre nawiązania i przyswoi opisy technikaliów.
– Technikaliów?
– Zasady działania czarnych dziur i takie tam.
– A co z tymi “wielkimi ideami”?
– Chciałem by czytelnik wyniósł z lektury coś więcej niż historyjkę “zabili go i uciekł”. Podrzuciłem kilka wątków, pytań, może zainspirują kogoś do namysłu nad sprawami, których nie rozważamy codziennie. Pomimo wartkiej akcji ta książka porywa czytelnika w niecodzienne rejony, na styku prawd naukowych teorii i wielkich ideologii. Być może warto, w dobie sztucznej inteligencji i baniek informacyjnych, spojrzeć przez chwilę z innej perspektywy. Sądzę, że właśnie taka dziś jest rola literatury. Mam świadomość, że w erze szybkiej rozrywki to ekstrawagancja.
– Rozumiem. To kim jest ta tajemnicza Dama Pik?
– Sam chciałbym wiedzieć!
– No bez żartów! Przecież jesteś autorem!
– No właśnie! Zaledwie gryzipiórkiem, kronikarzem, który spisał tę fascynującą historię. Nie mam pojęcia kim jest Dama Pik. Może to Ty nią jesteś. Lub Czytelnik.
– To taki chwyt reklamowy?
– Chwyt reklamowy? Cała oś książki zasadza się na poszukiwaniu Damy Pik!
– Rozumiem. Nie chcemy spoilerować. Przejdźmy do innych postaci. Jedna z nich się jąka. Czy nie odniosłeś wrażenia, że utrudnia to lekturę, zakłóca płynność czytania?
– Tak, niektórzy beta-readerzy zwracali mi na to uwagę. Jednak czyż właśnie nie taki efekt wywołuje jąkanie? Sam, jako osoba, która jąkała się jako dziecko, wiem, że może to stanowić olbrzymią przeszkodę w komunikacji. Zwróć uwagę, że osoby jąkające się nie są zbyt często obecne w popkulturze. Zarówno w filmie, serialach, czy w literaturze zaburzają swobodny przepływ akcji, marnują cenny czas.
– Dlaczego zdecydowałeś się na selfpublishing?
– Bo mogłem. Ludzie wydają własne książki z różnych powodów. Często opłaca im się to finansowo. Dla mnie było to przedłużenie wolności twórczej oraz możliwość podniesienia doświadczeń Czytelników na wyższy poziom.
– Uhm. A co kryje się za tą marketingową nowomową?
– Dziś doświadczamy treści poprzez wiele kanałów i w różnych kontekstach. Myślenie o książce jako kawałku papieru, który odkładamy na półkę jest ograniczające. Kontakt Czytelnika z książką zaczyna się dużo wcześniej niż jego oczy przeczytają pierwsze zdanie i kończy dużo później niż gdy zamknie okładkę. Choćby jak ten wywiad. Format selfpublishingu pozwala na stworzenie pełniejszego doświadczenia oraz lepszego kontaktu z Czytelnikiem. Dzięki temu Czytelnicy mają więcej fanu z obcowania z kreacją.
– Skoro o “fanie” mowa, to czy to jest książka rozrywkowa?
– Zdecydowanie tak. To zabawa z konwencją, dużo w niej humoru, mrugania okiem do Czytelnika, ale zdarzają się i rozdziały pisane w poważniejszym tonie. Ogólnie, mimo pędzącej akcji to książka do slow reading. Jak to ujęła jedna z beta readerek “to nie jest książka do autobusu”.
– Przez te równania?
– Nie! Nie ma żadnych równań!
– Jasne. Rozumiem, nie ma potrzeby od razu się irytować. To o czym, w jednym zdaniu, jest ta książka bez równań?
– Ta opowieść jest jak cebula jakby powiedział Shrek i myślę, że najlepiej pozostawić Czytelnikowi określenie, które warstwy najlepiej rezonowały.
– To Twoja pierwsza książka, powiedz, co stanowiło dla Ciebie największe wyzwanie. Co Cię najbardziej zaskoczyło w pracy nad książką?
– To rzeczywiście debiutancka powieść ale poprzedzona dziesiątkami mniejszych i większych opowiadań, nie wspominając o kilkuset artykułach napisanych dla portalu spraw zagranicznych. Więc z jednej strony wiedziałem czego się spodziewać w pracy nad tekstem. Jednak jest spora różnica pomiędzy pracą nad nowelą, a powieścią. Skala ma znaczenie. Największym wyzwaniem wydaje mi się konieczność ciągłego przeskakiwania między rolami.
– Jakimi rolami?
– Myśląc o pisaniu oczyma wyobraźni widzimy samotnego autora klepiącego w klawiaturę. Ale to nieprawda. Każdy autor jest jednocześnie Czytelnikiem, Krytykiem, Redaktorem, a nawet postaciami ze swojej książki. Te różne osoby mają często sprzeczne cele i dążenia. Łatwo doprowadzić do klinczu, impasu. Autor przybiera wtedy rolę Negocjatora – kolejną zresztą. To jest, na dłuższą metę, dość wyczerpujące.
– Brzmi poważnie. Mam nadzieję, że nie wyczerpało Cię to ani fizycznie ani psychicznie.
– Nie ma obaw. Jestem całkiem zdrowy. Wszyscy jesteśmy.

Filip Topolewski – fabularny autor książki. Copywriter, którego prace zostały przetłumaczone na wszystkie unijne języki. Nieustającą popularnością cieszą się takie utwory jak „instrukcja obsługi odkurzacza model ZC-600” oraz „karta gwarancyjna uszczelki XYZ”. Dumny jednoosobowy działacz gospodarczy. Mieszka w Warszawie.